Bajki

Klątwa złej teściowej

W polskiej krainie, za jeziorem i młynem, stała sobie chatka z niewielkim kominem. Wokół chatki pięknie, las się rozpościera, łąki, pola i śpiewające ptaki – można by pomyśleć – że to jest raj taki.

 

Jednak jakoś dziwnie, ciężka atmosfera wychodzi kominem, aż tlen zabiera.

Nikt się nie spodziewał, że takie bolączki, spotkają Jasię i Fruzia po założeniu obrączki… Zapatrzeni w siebie od młodzieńczych lat, on świetny fachowiec, a ona cudowną delikatnością – zmieniająca świat. Ramię w ramię szli do przodu, aż do swoich pięknych godów… i nagle bach!

Na głowie stanął cały ich świat. A cóż takiego? No przecież nie zdrady, ino jedynie z teściową zwady.

Mama Fruzia – Pani Celinka – szanowana na wiosce, całkiem niezła wiedźminka, przesiąknięta mądrością, rad udzielająca, a przede wszystkim nad życie syna kochająca.

I nic by złego w tym wszystkim nie było, gdyby miłości, nie zabijała miłość.

Bo chociaż Celinka z dobroci serca, chciała jak najlepiej dla swego spadkobiercy i wymyślała, nadskakiwała, wszystkie oszczędności na niego wydawała. To w rezultacie, zamiast Jasi oddać syna, sprawiła, że ich związek to niemal ruina. Fruzio rozdarty między miłością swojego życia a mamą, którą kochał, o czym mówił bez skrycia. Ale one darły koty, konkurowały we wszystkim między sobą, a to już wyglądało, jak poważny problem z głową.

Na wiosce wieść się niesie, że Jasia z sił opadła, zmarniała, wychudła i ogólnie pobladła.. szeptają gdzieś po kątach, że klątwa złej teściowej, że trzeba czynić magię, bo tylko będzie gorzej..

Długo nie czekali, jak z głębiny lasu, przyjechał do wioski mędrzec na swym srebrnym rumaku.

Wpadł do chaty, oględziny zrobił, zmarszczył brwi, westchnął i na czole Jasi rękę złożył.

– Jasiu, Celinko.. wyście pogodzone, jedynie Ty Fruzio musisz się określić, którą pojąłeś za żonę.

– Ależ absurd! Przecież Jasia to moja kochana..

– Spójrz chłopino.. jaka ona wyczerpana. Miłość matki jest niezastąpiona, wielka, a nawet potężna, lecz Ty już nie mały Fruzio, co to byłeś w jej ramionach. Męskość Twoja winna wyznaczyć granice, że matkę, jako matkę, a nie jak kochanice.

– Synu, on prawdę mówi! – mateczka szlocha – choć to mądrość rodowa.. Tyś mój jeden, jedyny.. o innych kobietach tylko myślałam: „A idź mi stąd! Wynocha”. Ale Twoja miłość do Jasi, była taka nie skruszona, więc myślę sobie „niech już i będzie ona. Zamieszkam z wami, by mieć cię w swych ramionach, a ją ewentualnie w swoich szponach”. Jasieńko.. wybacz! Dziecko moje kochane, nie ma klątwy złej teściowej, lecz jest wielka kara za niemiłowanie, lub stawanie na drodze tam gdzie lubowanie.

Fruzio stanął z otwartą buzią, powoli dociera do niego sytuacja:

– Ja faktycznie syn mateczki, a nie mąż żony, którą Jasia..

Twarz mędrca złagodniała, a na licu Jasi pojawiły się rumieńce, każdy zrozumiał sens tej nauki i cicho w podzięce wymienili się szczerymi uśmiechami, mędrzec skinął i odjechał między leśnymi drzewami.

Od tej pory w chateczce z kominem, co to stała za jeziorem i młynem, w spokoju i radości żyli Jasia z Fruziem, razem z babcią Celinką, no bo wnuków było dużo.

Na zakończenie Wam powiem, że choć bajka nieprawdziwa,

Dobre rozwiązanie w swym przesłaniu skrywa.

Bo choć czasem ciężko odcinać pępowiny,

Nie szukajcie jedynie w swych teściowych winy.

1
Post a Comment