Bajki

Bajka o Antosiu i butach jego brata

W pięknej małej wiosce powoli zbliżało się lato. Dni stawały się coraz dłuższe i cieplejsze, a dzieci – dzieci na szczęście każdą wolną chwilę spędzały na podwórku, grając w gry i wymyślając nowe zabawy. Pewnego razu chłopcy wpadli na pomysł, że w dzień wolny od szkoły wybiorą się na wyprawę w głąb lasu po kolejną przygodę.

Legenda, którą opowiadają im babcie, głosi, że w samym środku wielkiego lasu, przy rozłożystym drzewie można spotkać wilka przemawiającego ludzkim głosem. Wilk ten miał wyjawiać swoje mądrości wędrowcom, którzy trafili w odpowiednie miejsce. Jednak żaden z chłopców nie wiedział, czy wilk przemawiał sam, czy istniał jakiś specjalny sposób, aby nakłonić go do mówienia. Dni mijały i zbliżał się czas wielkiej przygody, wszyscy chłopcy mówili tylko o tym. Niechybnie jednak na dzień przed samą wyprawą jeden z chłopców – Kuba – starszy bart Antosia pochorował się, przez co jako jedyny musiał zostać w domu. Antosiem, który niedawno skończył 10 lat, targały różne uczucia, od ekscytacji do lęku. Myślał sobie: „No dobrze, Kuba nie idzie, ja idę sam, to znaczy.. idę z chłopakami z podwórka. Idziemy szukać wilka – a co jak się na nas rzuci? Nie no, oni są starsi, to chyba mnie obronią, ale.. ale jak nie pójdę z Kubą, to nie wiem, czy nie będą mi dokuczać. To pierwsza taka moja wyprawa, trochę się boję, ale chcę tam iść. Nie chce, żeby widzieli, że się boję. Oni już na pewno mieli masę przygód, a ja? Takie czyste i zadbane buty, nikt mi nie uwierzy, że ja też doświadczam przygód. Wezmę buty brata, skoro nie idzie – na nich widać wszystko: błoto, zadrapania, przygodę. Tak! To świetny pomysł! Przyjmą mnie wtedy jak swojego!”

W końcu nadszedł oczekiwany dzień wyprawy. Antoś ubrał bratowe buty, zabrał ze sobą bluzę i kanapkę i ruszył z resztą chłopców w poszukiwaniu przygody.

– Ej Antoś, a co z Kubą?

– Pochorował się.

– Uuu, to Ty tak sam się nie boisz bez braciszka?

– Absolutnie nie, mieliśmy z Kubą wiele przygód. Spójrz na moje buty, takie buty musiały już dużo widzieć.

– A nie są na Ciebie za duże? – chłopcy się trochę podśmiewali – no dobra Antoś, ale skoro to prawda co mówisz, to wyruszamy. W drogę!

I całą grupą weszli do lasu w poszukiwaniu rozłożystego drzewa na samym jego środku, gdzie mieli nadzieję spotkać mówiącego wilka.

Widoki były piękne w ten słoneczny dzień, chłopcy przeprawiali się przez strumyczki, wbiegali pod górki, ganiali się i z ogromną ekscytacją czekali na nieznane. Antoś z każdym metrem coraz bardziej żałował, że założył buty brata. „Nie myślałem, że one są tak duże. I nalała mi się woda. I mają tyle zniekształceń, że będę miał same odciski. Już nie daje rady biegać za chłopakami, ale przecież nie powiem im, że bolą mnie nogi i już nie mam siły. Głupie buty!” Szli i szli, aż pewnym momencie ryk jakiegoś zwierza zza krzaków spłoszył wszystkich podróżników i rozgonił w każdą stronę lasu. Wszyscy biegli, nie oglądając się za siebie. Antoś również usilnie uciekał przez chaszcze, chociaż jego nogi odmawiały mu posłuszeństwa i co chwilę się o coś potykał, aż w końcu tak mocno zahaczył o wystający korzeń, że jak długi wylądował na polanie pełniej mchu. Nie miał siły się podnieść. Czuł się bezsilny, nie wiedział jak zawrócić i jak przyznać się, że tylko zgrywał bohatera w butach swojego brata. Zaczął po cichutku płakać i ze zmęczenia, na miękkim mchu zasnął.

– Antosiu, po co ten płacz? Przecież sam wybrałeś taką drogę.

– Kto to mówi? Gdzie jesteś?

– Pojawiłam się w Twoim śnie, zasnąłeś z wycieczenia. Jestem Twoją przygodą, której szukałeś.

– Je-je-je-jesteś wilkiem?!

– Wilczycą konkretnie. Tak. Nie martw się. Nic Ci nie zrobię. Tak łatwiej mi rozmawiać z podróżnymi, którzy ze zmęczenia ucinają sobie drzemkę na tej polanie. Czuję ich myśli bardzo wyraźnie, przez wszystko czego dotykają. Tak jak Twoje. I chociaż wiele osób mnie szuka, ich lęk nie pozwala mi, abym po prostu podeszła porozmawiać.

– To ja jestem na tej magicznej polanie?

– Tak, jak się ockniesz. Zobaczysz duże drzewo, żeby wrócić do domu, pójdziesz w stronę, którą wskazuje najdłuższa jego gałąź. A teraz powiedz mi Antosiu, po co założyłeś buty brata?

– Chciałem, żeby wszyscy myśleli, że jestem odważnym poszukiwaczem przygód, żeby mnie zaakceptowali w swojej paczce, tak jak mojego brata.

– Wy ludzie prawie codziennie zakładacie czyjeś buty, chcąc się przypodobać innym. Poczuć akceptacje, poczuć się przez chwilę bardziej adorowanym, albo sprawdzić jak to jest być w centrum uwagi. To są maski, w których gracie swoje codzienne życie. Jeśli Ty fałszywie założyłeś cudze buty, żeby udawać kogoś, kim nie jesteś, to i Ci, którzy będą wokół Ciebie, fałszywie Cię polubią, ponieważ to nie będziesz Ty, tylko ktoś, kim chciałeś się stać, a kto zamknął Twoją prawdziwą osobowość gdzieś głęboko w środku. Chciałeś pokazać, że jesteś odważny? Pamiętaj, prawdziwą odwagą jest przyznać się do swoich słabości, zamiast je ukrywać. Kiedy na głos wypowiesz swoje obawy, łatwiej Ci będzie się z nimi zmierzyć. Kiedy będziesz udawał, że pod maską kogoś innego ich nie dostrzegasz, mogą pojawić się nieoczekiwanie i zalać Cię z każdej strony.

– Chciałem być fajny wilczyco, ale udawanie łowcy przygód w butach mojego brata, było ciężkie. Zrobiły mi się odciski, przetarcia, spuchły mi nogi, ale wstyd mi było zawracać.

– Kiedy decydujesz się kogoś grać nie wiesz jakie to niesie ze sobą konsekwencje, jakie przywary i odciski, ponieważ ciężko Ci je dostrzec u kogoś, kto jest dla Ciebie autorytetem, widzisz i wyolbrzymiasz je tylko u siebie. A uwierz mi, lepiej, żebyś swoje znał i z nimi pracował, niż w cudzych skórach resztę życia balansował.

– To, co ja mam teraz zrobić wilczyco?

– Jeśli chcesz być sobą, to kiedy się obudzisz, zdejmij buty, weź je w ręce i wróć boso. Las po drodze wyleczy Twoje rany. Czuję, jak Twoje otwarte serduszko przyjęło moją lekcję. A dalej, będziesz wiedział co zrobić. Wszystkiego najlepszego Antosiu, wróć jeszcze kiedyś, porozmawiamy.

– Dziękuję wilczyco, kiedyś jeszcze pewnie..- i nagle Antoś wybudził się z drzemki na polanie. Jak mówiła wilczyca, ściągnął buty i jeszcze chwile rozkoszując się miękkością mchu, posilił się przed drogą powrotną.

Kiedy dotarł do skraju lasu, wszyscy na niego czekali.

– Ale nam napędziłeś stracha Antek! Myśleliśmy, że już nie wrócisz! No i co jest, czemu idziesz boso?

– Chłopaki, ja po prostu byłem tchórzem. Nie chciałem się przyznać, że boję się iść bez Kuby, no i dla niepoznaki pożyczyłem jego buty. Strasznie mnie uwierały i obdarły stopy, ale kiedy z bezsilności usnąłem, wilczyca powiedziała mi, żebym wrócił boso, a nogi się wyleczą. Przepraszam Was, po prostu chciałem udawać odważnego.

– Oj Antek! Teraz to dopiero powiedziałeś! Jesteś najodważniejszy z nas, bo się do wszystkiego przyznałeś, no i jak żaden z nas, sam zostałeś na tak długo w lesie i to jeszcze z takimi przygodami. Przyjmujemy Cię do naszej paczki, tylko wiesz co? Bądź sobą.

 

Emocjonalna

0
Post a Comment